-Cześć skarbie-powiedziała
-Dzień Dobry-mruknęłam pod nosem.
Westchneła-Brooklyn co sie dzieje?-zapytała zmartwionym głosem
-Nic... po prostu boje sie wrócić do szkoły,w końcu wiesz jak kiedyś wyglądałam-powiedziałam smutnym tonem. Tak w skrócie, kiedyś mieszkałam w Stratford, byłam gruba i wyśmiewana przez 2 lata, potem wyjechałam do kliniki spędziłam tam 8 miesięcy i schudłam 17 kg.
-Kochanie jestem pewna że wszystkim którzy sie z ciebie wyśmiewali szczęki opadną jak cie zobaczą-uśmiechnęła się do mnie ciepło
-Dobra mamo,będe sie zbierać bo już za dwadzieścia-podniosłam sie z krzesła i skierowałam się na korytarz gdzie założyłam na stopy czarne vansy i zabrałam klucze od mojego cudeńka, które dostałam od rodziców kiedy wróciłam.Weszłam do swojego białego ferrari i wyjechałam z pod mojej willi, jesteśmy jedną z najbogatszych ludzi w Stratford jak nie w Kanadzie.Jechałam do szkoły i z każdą mijającą sekundą chciałam coraz mniej się w niej znaleźć, nawet się nie zorientowałam a juz wjechałam na parking,zajełam miejsce obok czarnego range rovera gdy wysiadłam, widziałam że każdy patrzy z zachwytem na moje auto. Zresztą co się dziwić nie codziennie spotyka sie ferrari w tak małym miasteczku jakim jest Stratford. Spojrzałam na gmach szkoły, i aż wzdrygnełam się na wspomnienia tych 2 lat piekła. Dasz rade Brook, dasz rade-powtarzałam sobie w myślach. Pchnełam wielkie metalowe drzwi i już po chwili znajdowałam sie na korytarzu wypełnionym po brzegi nastolatkami, czułam ciekawskie spojrzania prawie wszystkich zgromadzonych tutaj. Idź Brook i ignoruj ich-powiedziałam w myślach. Szłam w strone sekretariatu aby odebrać plan lekcji oraz książki. Nagle poczułam że na kogoś wpadłam, zamknełam oczy przygotowując moje ciało na zderzenie z podłogą ale nic nie poczułam, otworzyłam powoli oczy i spotkałam się z pięknymi brązowymi tęczówkami.
-Następnym razem patrz gdzie idziesz skarbie-mruknął mój wibawiciel. Dopiero kiedy mu się dokładniej przyjrzałam zrozumiałam kto to jest. Przede mną stał człowiek przez , którego chciałam się zabić
-Och... Przpraszam-powiedziałam i chciałam już odejść ale poczułam uścisk na nadgarstku
-Mam wrażenie że cie już gdzieś widziałem-powiedział po czym odszedł.Dziwne pomyślałam i poszłam w strone sekretariatu.
-Dzień Dobry, nazywam się Brooklyn Stone i chciałabym odebrać książki oraz plan lekcji.
-Och..., już szukam. Brooklyn, Brookl... o jest!-krzykneła uradowna staruszka po czy podała mi książki oraz kilka kartek-Tu masz plan lekcji, kod do szafki oraz plan szkoły abyś mogła trafić na lekcje-posłała w moją strone delikkatny uśmiech
-Dziękuje-odpowiedziałam i posłałam jej uśmiech po czym skierowałam się w strone drzwi-Dowidzenia-mruknełam jeszcze za nim opuściłam sekretariat.Poszłam do swojej szafki i wpisałam kod, teraz miałam matematyke w sali 214b.Niechętnie udałam się w stronę sali matematycznej. Kiedy weszłam don sali każda para oczu skierowała sie na mnie, nienawidziłam być w centrum uwagi. Zajełam miejse na końcu sali przy oknie.
-Sorry kotku ale to moje miejsce-spojrzałam w górę i ujrzałam znów te piękne czekoladowo-karmelowe tęczówki.O kurwa! Będe miała z nim lekcje,od razu dowie się kim jestem.
-Sorry kotku-urzyłam jego wcześniejszych słów-ale zajełam to miejsce pierwsza więc,znajdź inne miejsce albo łaskawie posadź tu swój tyłek-przewróciłam oczami. Usiadł i wlepił swój wzrok we mnie.
-Mam coś twarzy?-zapytałam
-Kogoś mi przypominasz-odpowiedział
-Niemożliwe- zakryłam włosami twarz. Dzwonek zadzwonił a nauczycielka weszła do sali.
-Dzień dobry klaso- powiedziała dość młoda kobieta, wyglądała na około 35 lat.-Dołączyła do nas nowa uczennica, Brooklyn przedstaw się-powiedziała uśmiechając się ciepło.
-Nazywam sie Brooklyn Stone-to wystarczyło,żeby nagle zapanowała cisza, jednak po chwili zaczęły się szepty,niektórzy patrzyli na mnie z szeroko otwartymi i szokiem wypisanych na twarzach.
-Dobrze spokój,już spokój!-krzyknęła nauczycielka.-Dobrze Brooklyn możesz już usiąść-powiedziała po czym zaczęła pisać coś na tablicy.Prze całą lekcje czułam że wzrok wszystkich jest skierowany na mnie. Kiedy zadzwonił dzwonek szybko się spakowałam i wyszłam.
-Brooklyn,to ty?-usłyszałam za sobą głos,który mógł należeć tylko do jednej osoby.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Do następnego xoxo
świetny pomysł na opowiadanie, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział bardzo mnie ciekawi jak dalej rozwinie się akcja.Powodzienia w dalszym pisaniu!
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, nie mogę się doczekać następnych!
OdpowiedzUsuńI zapraszam na http://insane-fanfic.blogspot.com/ :)
Mam nadzieje że niedługo następny.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nn <3 Mam nadzieję że bedzie nidługo , pozdrawiam xx - W.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńbardzo fajne ja zapraszam do siebie :http://on-life-jb-ff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWszystko jest genialnie <3 Bardzo mi się podoba :) Rozdział po prostu świetny. Bardzo ciekawie się zapowiada, dzięki czemu nie mogę doczekać się kolejnego :) ^^ tak btw, to zapraszam na moje opowiadanie DARK http://justin-dark-fanfiction.blogspot.com/ miło mi będzie, jeśli skomentujesz :)
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowite! Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńP.S Zapraszam do mnie http://thegame-justinbieber.blogspot.com/ :)
Super :) starsznie mnie zaciekawiło :* kiedy następny??
OdpowiedzUsuńSuper czekam
OdpowiedzUsuńNominuję cię do LIEBSTER BLOG AWARD, więcej na blogu : http://espoir-jb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń